Pośród drzew na nadnarwiańskiej skarpie w Zegrzynku ukryte są ceglane fragmenty młyna, kamień młyński, kamienne fundamenty budynków osady zakładowej, murowane piwnice, tzw. „lodownie” oraz dwa słupy bramne. To pozostałości fabrycznej świetności Zegrzynka.
W 1856 r. spółka Aleksandra Łapińskiego wydzierżawiła kilkadziesiąt hektarów od Jadwigi Krasińskiej, właścicielki dóbr ziemskich Zegrze. Teren był położony na nadnarwiańskiej skarpie zaledwie 3 km na północ od Zegrza, stąd zapewne do tego miejsca przylgnęła nazwa Zegrzynek. W 1860 r. powstał tam młyn parowy oraz osada fabryczna z domami dla pracowników.
Kolejnym właścicielem zakładu była spółka Rajchmana i Wolffa, a w 1880 r. młyn przeszedł na własność spółki Stanisława Kropiwnickiego. Dokonano wówczas gruntownej i kosztownej (kilkadziesiąt tysięcy rubli) modernizacji młyna - wprowadzono tzw. francuski system mielenia.
Zboże do produkcji dostarczali okoliczni właściciele ziemscy i chłopi. Mąka była sprzedawana w okolicznych wsiach i miasteczkach a otręby wywożono berlinkami nawet do Gdańska.
Zakładem zarządzał dyrektor, który miał do dyspozycji dwóch pracowników kantorowych (biurowych). Bezpośrednio pracą młyna kierował majster z dwoma pomocnikami. Oprócz tego w zakładzie był zatrudniony maszynista, czeladnicy, stolarz, blacharz, rymarz i cieśla. Warto dodać, że zakładowi towarzyszyło gospodarstwo rolne i pasieka, którymi zarządzał ogrodnik. Byli też nauczyciel i sklepowa, furmani oraz stróże. W zakładzie pracowało wielu mieszkańców okolicznych wsi wykonujących proste prace fizyczne.
Jeszcze w latach 80. XIX w. dyrektor młyna Zygmunt Szaniawski planował utworzenie straży ogniowej (pożarnej). Gdyby istniała, być może udałoby się uratować zakład. Pożar wybuchł 2 maja 1901 r. Wywołała go iskra z żubrownika – urządzenia służącego do zdzierania grubych plew z ziaren. Łatwopalny pył w powietrzu wzmógł pożar, który strawił młyn, magazyn ze zbożem i jeden z domów pracowników. Młyn był ubezpieczony ale nie odbudowano go. Prawdopodobnie chodziło o bliskość istniejącej już wówczas twierdzy w Zegrzu i zakaz budowania wysokich obiektów w jej pobliżu. Zaradny Szaniawski postawił na letnisko. I od tego momentu miejscowość miała właśnie taki charakter.
Młyn postawiono z cegły. Miał trzy piętra, poddasze i piwnice. W obiekcie zastosowano sześć dubeltowych walców, które były chłodzone powietrzem. Zamontowano także windy do transportu zboża i mąki. Urządzenia były zasilane lokomobilą parową systemu Wolffa o mocy 150 koni parowych (nieco ponad 150 koni mechanicznych).
W pobliżu znajdował się modrzewiowy dworek Krasińskich, zbudowany wcześniej, w którym mieszkał dyrektor młyna oraz kilka domów przeznaczonych na biuro i mieszkania pracowników.
CIEKAWOSTKI
„Antyczne” ruiny
Ruiny spalonego w 1901 r. młyna stały dosyć długo i stanowiły niezwykły anturaż dla powstałego letniska. Malowniczość murów powodowała skojarzenia z antycznymi ruinami. Obraz taki został uwieczniony na kilku fotografiach sprzed I wojny światowej.
Szczyt techniki, jakości i wydajności
Zegrzynecki zakład należał do najnowocześniejszych nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w całej Europie. Słynął z doskonałej jakości mąki. Roczny przerób mógł wynieść do 70 tys. korców zboża (ok. 8,4 mln litrów).