Zespół budynków dawnego zajazdu pocztoweg oprzy ulicy Pułtuskiej nr 13,15,17, mylnie nazywany „napoleonkami”, powstał w latach 1824-1828. Jego budowa była związana z powstaniem traktu wiodącego z Warszawy w kierunku północno-wschodnim - do Kowna i Petersburga.Na jego trasie co 20-30 km budowano zajazdy pocztowe. Pierwsza za Warszawą była placówka w Jabłonnie (budynek zachował się do dzisiaj), kolejna w Serocku, a następna w Pułtusku.
Zajazd był przede wszystkim bazą dla kurierów pocztowych, miejscem w którym mogli wymienić konie, zjeść, odpocząć a nawet zanocować. Oprócz wykonywania funkcji pocztowej obsługa zajazdu zabezpieczała przejazdy rodziny cesarskiej i ważnych urzędników. Pierwszym poczmistrzem serockim był Jan Omyliński. W jego czasach w zajeździe znajdowało się 26 koni, 7 bryczek, 2 karety oraz sanie.
Pierwotnie obiekt składał się z czterech skrzydeł (kształt prostokąta) z położonym w środku dziedzińcem przedzielonym na pół. Dziś składa się z trzech części: głównej, stojącej równolegle do ulicy Pułtuskiej oraz skrzydeł usytuowanych do ulicy szczytami. W obiekcie znajdowały się następujące pomieszczenia: pokoje służbowe i mieszkalne, stajnie, wozownia, składy, drwalnia, lodownia, sieczkarnia, chlew i obora. Na dziedziniec stacji pocztowej wiodły kiedyś dwie bramy zamykane dwuskrzydłowymi wrotami. Przez bramy wjeżdżały konie kurierów i wozy pocztowe.
Obiekt, przeznaczony dziś na mieszkania komunalne, jest już częściowo zniekształcony, ale zachowuje ogólny układ. Budynki zajazdu są wpisane do rejestru zabytków: d. zajazd – nr 1102/676 z 12 kwietnia 1962 r., d. stajnia i d. wozownia (skrzydła) – nr 957 z 22 maja 2000 r.
CIEKAWOSTKA
Furmani - truciciele
W 1899 r. w zajeździe masowo padały konie. Poczmistrz domyślał się, że są trute przez furmanów, ale żadnego złoczyńcy nie złapał na gorącym uczynku. Ostatecznie udało się ująć dwóch woźniców gdy podawali koniom zaprzężonym do omnibusa pocztowego chleb z arszenikiem. W ciągu roku otruli w ten sposób 16 koni.