Zima od najdawniejszych czasów była dla gospodarzy najtrudniejszym czasem. Po długich, zimnych miesiącach wszyscy z nadzieją wyczekiwali wiosny. To dlatego – kiedy w końcu owa nadchodziła – witano ją hucznie, przepędzając w najdalsze krańce świata okrutną zimę. Wiosenne przesilenie zbiegało się w tradycji chrześcijańskiej z Wielkanocą. Wiele obrzędów więc, kultywowanych szczególnie na wsiach, krążyło wokół symboliki zmartwychwstania i odrodzenia.
To właśnie wiosenne i wielkanocne zwyczaje były tematem drugiego spotkania Niedzielnej Szkółki Tradycji, które odbyło się 18 marca 2018 r. w serockiej Izbie Pamięci i Tradycji Rybackich. Izba ustrojona była tego dnia symboliczną marzanną, wykonaną przez Bogusię z Nowej Wsi, zielonym gaikiem przygotowanym przez Anię (prowadzącą spotkanie), barwnymi palemkami z krepiny i uroczymi jajkami wielkanocnymi, przygotowanymi przez uczniów i wychowawców świetlicy szkolnej w Jadwisinie. Ania Kutkowska opowiedziała uczestnikom o wielkanocnych tradycjach i wiosennych zwyczajach.
Marzanny, gaiki i palmy
W przeddzień nadejścia wiosny, zgromadzeni poznali historię tworzenia staropolskich marzann. Niegdyś słomianą kukłę (w zależności od regionu Polski – albo ustrojoną we wstążki, korale, białą suknię, albo wręcz przeciwnie – ucharakteryzowaną na szkaradę) obnoszono przez cały dzień po wsi, taplając ją w kałużach, błocie, poskubując ją i obrzucając wyzwiskami za to, że przez długie tygodnie zima gościła w kraju, pełna smutku, zimna i ciemności.
Palmy wielkanocne najczęściej robione były z wierzbowych gałęzi, które wsadzano do dzbanka z wodą już w środę popielcową tak, aby na Niedzielę Palmową się zazieleniły. Strojono je krepinowymi kwiatami, wstążkami z bibuły, materiałowymi bibelotami, a potem zielonymi gałązkami bukszpanu, borówki, czy cisu. Po poświęceniu palem, baziowe kuleczki… zjadano. Miało to zapewnić w nadchodzącym roku zdrowie, uchronić od bólu gardła i głowy. Wtykano potem palmy za ramy „świętego obrazu”, aby chroniła domowników od nieszczęść i chorób.
Z wierzbowymi gałązkami wiązało się również smaganie, nazywane śmigusem. Młodzieńcy smagali panienki, a panny młodzieńców, co miało im zapewnić płodność. Towarzyszyła temu oczywiście ogromna radość i wielka zabawa. W niektórych częściach Polski znane były również praktyki wzajemnego uderzania się palemkami. Ten przywilej przysługiwał szczególnie domownikowi, który wstał w Niedzielę Palmową jako pierwszy i w nagrodę mógł wysmagać bezkarnie całą rodzinę.
Po wsiach noszono nie tylko marzannę, ale również zielony gaik - sosnową gałązkę - ustrojoną wstążkami i kolorowymi wydmuszkami jajek. Wkraczał on do wsi następnego dnia po zatopieniu kukły. Na czubku gaika, zwanego w niektórych częściach Polski również latem, czy lateczkiem umieszczano szmacianą lalkę - motankę, symbolizującą wiosnę. Chodzono z nim od domu do domu w korowodzie, ze śpiewem i radosnymi okrzykami.
Na Wielkanoc i na wiosnę
Najbardziej znanym wielkanocnym zwyczajem, zachowanym do dzisiaj jest malowanie i zdobienie jajek – pisanek, kraszanek, drapanek. Dawniej jajka barwiono naturalnymi barwnikami uzyskanymi z ugotowanych łupin cebul, świeżego żyta, czy… ugotowanych robaków – czerwców. Do rysowania po jajkach używano roztopionego wosku, szpilek, igieł, słomek, itp. Z malowanymi jajkami wiąże się również dyngus, czyli „wykupywanie się”. Gospodarz pomyślność u włóczebników mógł wykupić sobie poprzez obdarowanie ich właśnie malowanymi jajkami czy sowitym poczęstunkiem. Dziś śmigus – dyngus kojarzony jest z lanym poniedziałkiem, kiedy to – jak każe zwyczaj – oblewamy się wodą - dla zdrowia i powodzenia.
Również zwyczaj chodzenia do kościoła z tzw. „święconką” ma długą historię. Współcześnie w koszyczku umieszczamy pisanki, chleb, sól pieprz, kiełbaskę, chrzan, a nawet słodkości. Każdy produkt ma swoją symbolikę religijną. Dawniej to duchowni odwiedzali najważniejsze we wsiach rodziny i święcili wszystkie pokarmy wystawione na stołach.
Spośród wielu zwyczajów, o których opowiedzieli sobie uczestnicy niedzielnego spotkania chyba najwięcej śmiechu wywołał ten o obchodzeniu wsi przez kawalerów z kogutem umieszczonym w wózku. Oczywiście – najczęściej była to kukła, ale zdarzało się - wcale nierzadko - że ten kogut był prawdziwy, w dodatku napojony wcześniej spirytusem, dzięki czemu przez całą drogę piał radośnie ku uciesze wszystkich mieszkańców wsi.
To przedwiosenne spotkanie było nie tylko pełne opowieści o zwyczajach i obrzędach, ale również przepełnione pozytywną energią i nadzieją na rychłą wiosnę, którą przecież powitamy już za kilka dni – tradycyjnie, a jakże – z topieniem marzanny i okrzykami żegnającymi zimę.
Serdecznie dziękujemy Państwu za obecność, piękne wspomnienia, którymi się z nami dzielicie, za dobre słowa i sugestie odnośnie dalszych działań związanych z obrzędowością.
Korzystając z okazji pragniemy poinformować, że złożyliśmy wniosek do Lokalnej Grupy Działania o dofinansowanie projektu związanego z poszukiwaniem i odtwarzaniem lokalnej obrzędowości, w ramach którego odbyłyby się różnego rodzaju warsztaty i przedsięwzięcia artystyczne a także wydana zostanie publikacja opowiadająca o dawnych serockich tradycjach i zwyczajach.
Kolejne spotkanie Niedzielnej Szkółki Tradycji odbędzie się w czerwcu i poświęcone będzie między innymi zwyczajom związanym z nocą sobótkową.